Certyfikaty zarządzania projektami – inwestycja w szlify (nie tylko generalskie)

Zarządzanie projektami można niekiedy porównać do prowadzenia działań zbrojnych. Jeżeli w swojej firmie przypominasz raczej pułkownika a nie szeregowego, prowadziłeś duże kampanie i stoczyłeś wiele wygranych bitew na polu project managementu, powinieneś pomyśleć o tym, jak do Twojego munduru przyczepić nowe belki.


Metafora armii

To na pozór dziwne porównanie niesie za sobą więcej prawdy niż mogłoby się na początku wydawać. W wojsku generała poznamy po oznaczeniach na mundurze, ale jak w zarządzaniu projektami znaleźć prawdziwie wybitnego fachowca? Z odpowiedzią na to pytanie przychodzą różne stopnie certyfikacji stosowane przez poszczególne organizacje związane z zarządzaniem projektami. W IPMA kwalifikacjom i umiejętnościom odpowiadają poszczególne poziomy certyfikacji począwszy od D do A, a używając bardziej zrozumiałego języka od Specjalisty ds. Zarządzania Projektami na Dyrektorze Projektów kończąc.

Po co zdobywać certyfikaty?

Zdobywanie uznanych zaświadczeń może torować drogę do otrzymania dobrej pracy lub ciekawych zleceń dla firmy. Jeżeli zaczynamy swoją drogę z zarządzaniu projektami, starajmy się o uzyskanie certyfikatu na poziomie D (Certyfikowany Specjalista ds. Zarządzania Projektami). Wymaga on znajomości metodyki oraz zdania testu, potwierdzającego posiadaną wiedzę. Osoby posiadające udokumentowane doświadczenie mogą ubiegać się o certyfikację na poziomie C (Certyfikowany Kierownik Projektów). „Są dwie ścieżki zdobycia tego certyfikatu” – tłumaczy Michał Słupski, Certyfikowany Kierownik Projektów – „Niektórzy, choć jest to mniejszość, rozpoczynają od poziomu D, żeby potem podnieść rangę dokumentu ubiegając się o poziom C. Inni natomiast – i ja byłem właśnie w tej grupie – zaczynają właśnie od niego”.

Inwestycja w szlify oficerskie

O ile właścicieli certyfikatu D jest obecnie w Polsce ponad 4900, o tyle C posiada jedynie nieco ponad 280 osób. Jeżeli w firmie realizowany jest projekt o budżecie liczonym w milionach złotych, to każdy decydent wie, że taki projekt powinien prowadzić dowódca sprawdzony w boju i na wielu różnych frontach. Gwarancją jest właśnie certyfikat na poziomie C lub wyższym. Aby go bowiem zdobyć nie wystarczy jedynie przejść test na komputerze, jak to jest często stosowane przy innych metodykach, ale należy odbyć trzystopniową ocenę. Składa się ona ze sprawdzenia wiedzy, warsztatów na których w grupach roboczych przeprowadza się wirtualny projekt przez fazę inicjacji, oraz z rozmowy kwalifikacyjnej. Ale aby w ogóle do tego doszło, należy wcześniej przedłożyć dokumentację potwierdzającą posiadane kilkuletnie doświadczenie w tym obszarze.

Pułapka na zbyt ambitnych

„Często zdarza się tak, że członkowie grup warsztatowych mają błędne przekonanie, że jedynie dominując w grupie będą w stanie zapaść pozytywnie w pamięci asesorom. Owszem asertywność jest istotna, ale większą wartością jest wypracowanie sposobu realizacji przydzielonych zadań niezależnie od składu grupy, który jest przypadkowy, i niezależnie od branży, w której realizowany jest projekt ” – opisuje swoje doświadczenia Michał Słupski. Kolejnym problemem, na który zwraca uwagę jest upiększanie swojego CV. Bywają sytuacje, że ktoś, kto pełni w zespole projektowym jakąś funkcję, przypisuje sobie koordynację całego przedsięwzięcia. W trakcie rozmowy kwalifikacyjnej takie przeinaczenia są często demaskowane. „Na szkoleniach przygotowujących do certyfikacji uczulam aplikantów, że lepiej jest wpisać prawdziwe informacje o sobie – nawet jeżeli nie są bardzo imponujące – a w trakcie rozmowy pokazać jak dobrze zna się na branży, niż upiększać sztucznie swoje dokonania. Lepiej pozytywnie zaskoczyć, niż niemiło rozczarować.” – radzi Michał Słupski.

Skórka za wyprawkę?

Czy warto jest posiadając certyfikat jednego poziomu starać się o wyższy? Oczywiście!!! Wraz ze zdobywaniem doświadczenia w zawodzie nabieramy nowych kompetencji i szukamy bardziej ambitnych wyzwań, ale sponsor projektu może mieć obawy przed powierzaniem milionowych budżetów osobom, które nie przeszły obiektywnej weryfikacji posiadanych kompetencji. Coraz częściej zdarza się również, że przy realizacji projektów współfinansowanych ze środków publicznych jednym z niezbędnych wymogów formalnych jest legitymowanie się dokumentem o poziomie C lub wyższym. Jest to więc możliwość otworzenia sobie drogi do kariery przy realizacji większych i bardziej atrakcyjnych przedsięwzięć. Konkludując powróćmy do metafory armii. Jeżeli szeregowy nie chce już dłużej biegać po poligonie musi się udać do szkoły oficerskiej. Wszystkich ambitnych PMów, zachęcamy do wykonania tego kroku.

Autorzy: Inga Klaus i Michał Misztal